Wywiad z Claudią Grabowską
Ma ponad 22 tysięce obserwujących na Instagramie, niesamowite wyczucie stylu, klimatyczne zdjęcia i niezwykle ciekawe myśli – Claudia Grabowska (@cgrabowska), autorka bloga Thewhiteprint.blogspot.com opowiedziała nam o osobie oraz swoich inspiracjach.
Kiedy postanowiłaś założyć bloga i co Cię do tego skłoniło?
Blog powstał długo po tym, gdy przekształciłam mój Instagram w styl fashion.
W sierpniu 2015 przełamałam swoją myśl o pejoratywnym słowie blogerka i pojawił się pierwszy wpis. Bardzo ucieszyło to firmy, które już wtedy chciały ze mną współpracować. Wiele z nich pytało o stronę, bo oznaczało to przede wszystkim więcej zdjęć. Broniłam się przed założeniem bloga. Nie chciałam być ‘blogerką’.
Twój Instagram jest bardzo dopracowany estetycznie, skąd czerpiesz inspiracje
do zdjęć?
Czasem śmieję się, że to mój własny bałagan mnie inspiruje. Ale to prawda, popularne flatlaye biorą się z nieładu. A mieszanka kolorów ubrań na wieszakach, czy fotelu (wspominałam: bałagan) często pcha mnie w ułożenie czegoś w mojej instagramowej galerii. Kolorystyka dużo się zmieniała na przestrzeni tych kilku lat. Wciąż próbuję czegoś nowego i lubię eksperymentować. Muszę w stu procentach byś zadowolona ze swojej pracy. Posty są planowane z dużym wyprzedzeniem. Niestety, jeśli chce się by całość współgrała, nie można pozwolić sobie na spontaniczne wrzucanie zdjęć.
Kto jest Twoją modową inspiracją?
Debora Brosa. Uwielbiam jej styl i nie wiem czy jest cokolwiek w czym ta Portugalka źle wygląda. Chętnie zrobiłabym kopiuj wklej. Zachwycam się też Tanią Sarin, która lubi eksperymentować z klasyką. Wychodzi jej to bezbłędnie. Śledzę jej styl od moich instagramowych początków i nigdy nie wyglądała na przebraną.
Jakie są Twoje ulubione marki modowe?
Dużo się ich przewinęło. Od dawna kocham się w australijskiej marce The 5th Label. Mają ogromny asortyment i wiele rzeczy z ich kolekcji wpisuje się mocno w mój styl. Niedawno polubiłam polską markę LeBrand. Ich jakość naprawdę warta jest ceny. Oczywiście zaglądam też do popularnych sieciówek. I jeśli mam wybierać to wolę Mango od Zary.
Twoje kosmetyczne must haves to…?
Krem nawilżający, tusz do rzęs i lakier do paznokci. Niestety mam cerę mieszaną, która wymaga ode mnie dobrego nawilżenia. Fakt, że mam jasne oprawy, nie pozwala mi na wyjść bez przynajmniej lekko pokreślonych oczu. Kolor na paznokciach dodaje mi pewności siebie.
Podróż Twoich marzeń to…?
Od dawna marzę o Kubie i Jamajce. Chciałabym tam zostać na dłużej i wtopić się w ich atmosferę. Choć fascynuje mnie idea poznawania nowego miejsca – chciałabym nie poznawać, a znać. Wracać tam często jak do siebie i nie tylko by odpocząć.
Ulubione miejsca w Krakowie?
Najlepiej czuję się spacerując po Kazimierzu. Kontrast pomiędzy starymi, mrocznymi kamienicami a klimatem przytulnych restauracji, pubów oraz ludzi jest tutaj mocno nakreślony i pokazuje równowagę. Z tej dzielnicy jest blisko na Bulwary Wiślane, gdzie zawsze uciekam by odpocząć i zebrać myśli.
Nie potrafisz żyć bez…?
Nie oszukujmy się – nie potrafiłabym żyć bez dostępu do Internetu. Rano otwieram aplikację Twitter i sprawdzam co w świecie, bo wiem że przy śniadaniu nie zawsze mam okazję obejrzeć wiadomości. Internet podpowiada mi co mam ubrać pokazując pogodę na dzień. Nie jestem pewna, czy to przywyczajenie można nazwać uzależnieniem. Przygoda z blogowaniem nauczyła mnie patrzeć na Internet jak na miejsce mojej pracy. Czerpie z tego coraz większą radość i korzyści.